Wczoraj było o coraz większej powszechności deepfaków i o tym jak podminowują nasza wiarę w informacje znajdowane w internecie i zaufanie do nas nawzajem. Tymczasem, bardziej praktycznie, pojawiła się nowa kategoria włamań - kradzież przy pomocy fałszywych wiadomości głosowych.
W zeszłym roku Symantec przyznał, że miał do czynienia z przynajmniej trzema przypadkami kradzieży popełnionej przy wykorzystaniu syntetycznego głosu CEO.
Najbardziej ciekawe jest, jak bardzo niewiele środków wymaga przygotowanie tego rodzaju ataku. Jedynie kilka godzin dobrej jakości audio głosu atakowanej osoby i kilka tygodni czasu obliczeniowego odpowiednio skonstruowanego algorytmu, to w zasadzie wszytko czego potrzeba dla syntetycznego stworzenia odpowiedniej fałszywki.
I teraz pytanie. Jeżeli zadzwoni do nas nasz szef i każe natychmiast zrobić coś co brzmi nietypowo, ale wiarygodnie, to co zrobimy? Zmienimy numer rachunku do przelewu dla tego klienta? Sforwardujemy tego maila z korespondencją z potencjalnym klientem? Wytłumaczymy się z relacji z Donaldem?
Cyberpunk is not 2077. It is today.